Po co zatrudniać copywritera spoza firmy do pracy nad treściami?

Po co zatrudniać do pisania tekstów osobę spoza firmy? Kiedyś odpowiedziałbym, że nie ma po co. Nie ma po co, bo pisać potrafi każdy. Bo zawód copywritera, zwłaszcza freelancera, jest przereklamowany. Bo nawet w małej firmie znajdzie się osoba, która przeleje myśli na papier. A efekt będzie przynajmniej zadowalający (cóż za okropne słowo!). Dziś, po wieloletnich doświadczeniach wiem już, że odpowiadając w ten sposób, bardzo bym się pomylił. Czytaj dalej i dowiedz się, dlaczego zmieniłem zdanie.

Copywriter pracujący na etacie? Teksty mogą stracić na jakości…

W tym wpisie skoncentruję się na sytuacji, w której copywriter jest freelancerem. Czyli osobą, która nie jest na stałe zatrudniona w jednej firmie. Wiadomo jak to jest z etatem. Mało kiedy pracownik ma wtedy zapewniony komfort. Tak, by skupić się wyłącznie na pisaniu wysokiej jakości tekstów. Zwykle obowiązki copywritera obejmują jeszcze kilka (lub kilkanaście) innych spraw. Poza tworzeniem artykułów, wpisów na bloga czy treści na strony zajmuje się on np. obsługą witryny. Albo pakuje paczki, gdy jest to sklep internetowy. Z punktu widzenia pracodawcy jest to poniekąd zrozumiałe. Z punktu widzenia jakości powstających treści – niekoniecznie. 

Twarz kobiety stres w agencji multitasking

Obraz David Bruyland z Pixabay

Treści to wizytówka firmy. Strona internetowa, katalogi, broszury, ulotki, wpisy na bloga – we wszystkich tych miejscach treść powinna być dopracowana. Przyciągać uwagę i przynosić założony efekt. Każdy, kto trafił na tekst, którego nie dało się czytać, wie, że nie zawsze tak jest. Nie wszyscy natomiast zdają sobie sprawę, że może (i powinno) być inaczej. Poniżej kilka odpowiedzi na pytanie, po co zatrudniać kogoś spoza firmy do pracy nad treściami.

Czas na dobrą treść – kto stworzy ją dla Ciebie?

Niewielu copywriterów podejmie się napisania tekstu w ciągu godziny. Nawet prostego, jak mogłoby się wydawać, wpisu na bloga. Tymczasem w siedzibie firmy sytuacje tego typu są nagminne. „To jest na już!”. Jasne… da się zrobić. Tyle że efekt nie będzie taki, jakiego oczekiwałby copywriter i jakiego oczekiwałby szef. Dlaczego? Ponieważ dobra treść wpisu na bloga czy artykułu wymaga czasu. Może powstawać rano, w południe albo w nocy. Może powstawać etapami. Może wymagać wielu modyfikacji. Ale żeby była naprawdę wysokiej jakości, czas jest potrzebny. Doświadczony copywriter freelancer dobrze o tym wie. Co więcej, zwykle potrafi z góry określić, ile tego czasu będzie na to potrzebował.

Mężczyzna patrzący na zegarek i cztery zegary wskazujące różne godziny

Obraz Gerd Altmann z Pixabay

Teraz łatwo mi się o tym mówi, ale gdy zaczynałem swoją przygodę z copywritingiem, bywało różnie. Dostawałem zlecenie od klienta i myślałem sobie: pestka, stworzę te treści w godzinę. A ostatecznie nad tekstami spędzałem pół dnia. Albo i kilka dni. Czasem chodziło o tekst na strony internetowe, czasem o treści do artykułów czy opisy produktów. Wydawało mi się, że to nic takiego. Potem okazywało się jednak, że treść wymaga mnóstwa pracy. Początkujący copywriter szybko przekonuje się na ogół, że to nie jest lekka i przyjemna robota. W każdym razie nie zawsze. Tak było i w moim przypadku. 

Dobra treść powstaje tam, gdzie powstają dzieci

Czyli w łóżku. To oczywiście żart, ale wielu copywriterów freelancerów to ludzie bardzo oryginalni i mający swoje przyzwyczajenia. Owszem – mają profesjonalnie wykonane strony, ze zdjęciami pięknych wnętrz. Ale tak naprawdę większość z nich i tak wykonuje zawód w swoich mieszkaniach czy domach. W szlafrokach albo w wyciągniętych swetrach. Przy ulubionej muzyce lub w absolutnej ciszy. Bo tak jest wygodnie. Bo to sprzyja koncentracji i kreatywności. Bo to przynosi pożądany efekt. A przecież to właśnie o efekt wszystkim chodzi. Jednak mało który pracodawca zdecydowałby się na pozwolenie copywriterowi, by ten pisał artykuły w pozycji półleżącej. Albo w bardzo luźnym (delikatnie mówiąc) stroju. I, być może, z papierosem w ustach. Aby oszczędzić klientowi tego typu widoków, copywriter freelancer robi to wszystko we własnym domu. I wszyscy są zadowoleni.

Inspiracja – po co zatrudniać kogoś, kto jej nie ma?

Copywriter potrzebuje inspiracji. Nie zawsze, ale dosyć często. Zwłaszcza kiedy mówimy o tekstach kreatywnych, wymyślaniu haseł czy pisaniu chwytliwych nagłówków. Próżno byłoby szukać tej inspiracji w zimnym biurze. Natomiast doświadczony copywriter freelancer wie, gdzie ją znaleźć. Być może pojawi się ona na spacerze. Być może po przepłynięciu kilku basenów. A być może po godzinnej popołudniowej drzemce. Ważne, żeby się pojawiła. Bo to właśnie ona będzie miała kluczowy wpływ na to, jak dobry będzie powstający właśnie tekst. Wiem, wiem – ostatnio modne jest powiedzenie, że inspiracja jest dla słabeuszy. Cóż, nie do końca się z tym zgadzam. Dla wielu copywriterów jest ona czymś niezbędnym.

Klucz leżący na kamieniach

Obraz suju-foto z Pixabay

Przeładowany bodźcami mózg osoby, która zawodowo zajmuje się pisaniem, czasem musi odpocząć. I zdarza się, że musi to zrobić w środku dnia. Dla moich klientów nie ma to znaczenia, o ile dotrzymuję terminów. Gdybym jednak pracował na etacie… Nie, nie – krótka przerwa na lunch to nie to samo. To nie jest inspiracja. Przynajmniej nie w zawodzie copywritera.

Dogłębny research i dobra treść zwykle idą w parze

Oczywiście nie każda treść wymaga researchu. A już na pewno nie każda wymaga, by był on dogłębny. Jednak jeśli tak jest, taki research to podstawa. Jest tylko jeden problem – wymaga on od copywritera czasu. Niekiedy godziny, niekiedy dziesięciu godzin. Może tylko w internecie, a może również w bibliotece czy w księgarni. Zdarza się, że copywriter musi też zweryfikować informacje ze strony. Zadzwonić tu i tam. Zapytać eksperta. Klient tego nie widzi (zresztą nie musi widzieć). Ale znowu: ten poświęcony na dogłębny research czas sprawi, że tekst będzie bardzo dobry. Unikatowy. Perswazyjny. Wysokiej jakości.

Stworzenie wysokiej jakości tekstu wymaga spokoju

Dla copywritera piszącego wymagającą treść nie ma nic gorszego niż hałas czy przerwy w pracy. Pracując na etacie, nie ma on żadnego wpływu na ani jeden, ani drugi z tych czynników. Wiem, bo kiedyś pisałem swoje teksty na strony czy opisy produktów w pełnym zgiełku biurze. Szło mi jak po grudzie i dziś już wiem dlaczego…

W typowym biurze dużo się dzieje. Telefon na biurku copywritera czasem milczy, ale częściej dzwoni. Bywa, że nieustannie. Zaś nieproszeni goście w firmowym pokoju czy boksie to po prostu standard. Wszystko to sprawia, że copywriter co chwila przerywa pisanie. A później zużywa masę energii, by z pełną koncentracją do tego pisania powrócić. A według niektórych badań potrzeba na to nawet 20 minut. Copywriter freelancer miewa podobne problemy. Jednak prawie nigdy nie występują one w aż takim natężeniu i z taką intensywnością. Co więcej, pracujący poza firmą copywriter może te problemy rozwiązać. Przynajmniej do pewnego stopnia. Jak?

Książka, zeszyty i filiżanka kawy na drewnianym stole

Obraz Edar z Pixabay

Ja na przykład, pisząc tekst, wyłączam telefon. Choć wielu klientów nie może mi tego wybaczyć. Mimo że w końcu zawsze do nich oddzwaniam. A ostatecznie otrzymują treść, z której są zadowoleni. Artykuł, tekst na stronę, wpis na bloga, opis produktu – nie ma znaczenia. Każdy z nich musi być maksymalnie dopracowany. A ja zawsze pilnuję, żeby był. Nawet jeśli jako copywriter przez moment będę niedostępny dla świata…

Po co zatrudniać do pisania osobę spoza firmy? 

Na tak postawione pytanie dziś odpowiadam bez wahania. Po to, aby oddać klientowi naprawdę dobry tekst na strony czy do publikacji w prasie. Właśnie o to tutaj chodzi. Treści pisane przez człowieka zatrudnionego na etacie przypominają czasem teksty pisane na kolanie. Ale… to wcale nie musi być wina copywritera. Zwłaszcza gdy zmuszony był pisać swoje treści na czas. Bo jego przełożony nie należał do osób szczególnie cierpliwych. Za to copy freelancer wykorzysta wszystkie wymienione w tym wpisie metody. Stworzy teksty artykułów czy opisów produktów, które będą dokładnie takie, jak życzył sobie zleceniodawca. A przecież o to nam wszystkim chodzi.

Autor: Marcin Jaskulski

Dziękuję, że przeczytałeś ten tekst. Jeśli Ci się spodobał, skorzystaj z ikonek poniżej i umieść link do niego na swoim profilu w mediach społecznościowych. Być może zainteresuje on także Twoich znajomych. Skontaktuj się ze mną, jeżeli potrzebujesz wysokiej jakości treści dla swojego biznesu lub jako osoba prywatna.

 

contenido